piątek, 19 lutego 2016

"Szczęśliwy pech" - Iwona Banach



     Rafał to rozwiedziony, młody mężczyzna, który uwielbia ciszę i spokój. Z zawodu architekt, pracuje w domu. Mieszka w Dębogórze. Regi, młoda pisarka, która przybyła na wieś aby skończyć swoją nową książkę. Była żona, bez wiedzy Rafała , wynajmuje Regi pokój w jego domu, co prowadzi do zabawnych nieporozumień. Między tą dwójką od samego początku zaczyna iskrzyć. Rafał jeszcze nie wie, że do Topolowego Wzgórza zawitał właśnie armagedon w osobie Regi.

    Regina Kozłowska nie jest zwykłą, żeby nie powiedzieć (nie)normalną dziewczyną. Wszystko wskazuje na to, że ciąży nad nią jakieś fatum. Czego się nie dotknie, to wszystko zepsuje. Kłopoty po prostu ją kochają. Kiedy Regi zawitała w skromne progi Rafała, zaczęłam się obawiać tego, czy ten mężczyzna to przeżyje. 

***

"– Regi, masz piękną sierść. – Włoch uśmiechnął się, nie zdając sobie sprawy, że znów popełnił błąd.
Rafał nie zareagował, on również miał dosyć popisów mafiosa, a Regi burknęła coś pod nosem. Z niesmakiem wykrzywiła usta na słowo „sierść”. Tonino popatrzył na nią uważnie.
– Niedobrze czuje?
– Jasne, że niedobrze! – odparowała, lekko wstawiona. Mimo że nie miała ochoty pić, stwierdziła, że łatwiej będzie jej znieść ten wieczór w stanie lekkiej nieważkości. Postanowiła więc zmieszać alkohol z coca-colą, żeby w ten sposób łatwiej znieść smak whisky.
– Będzie wymiatać? – odezwał się Tonino z troską w głosie. – A wymiataj sobie sam. Miotła jest w kącie! – burknęła Regi, nie wiedząc, o co właściwie ją zapytał. 
– Ja mówiłem wymiatać... no, w toaletowy... Robić błe! – przypomniał sobie zachwycony.
– Już nie mogę! – poskarżyła się Regi. – Albo on zacznie mówić po ludzku, albo ja się poddaję! – syknęła do Rafała, dając mu znaki, że przed spaniem musi jeszcze z nim porozmawiać."
****


     To tyle jeśli chodzi o wstęp. Początek powieści był bardzo obiecujący. Wszystko wskazywało na to, że ubawię się niesamowicie podczas czytania książki Iwony Banach. Tak było do pewnego momentu. Potem im dalej, tym gorzej. Autorka raczy nas humorem sytuacyjnym - i tutaj jest fajnie i miło. Bawimy się dobrze, dopóki Regi lub Rafał się nie odezwą i nie zaczną robić z siebie idiotów. Bo przez 3/4 książki miałam wrażenie, że Ci bohaterowie są trochę niepełnosprawni intelektualnie. Przykład? Proszzz:


***
"Sapanie tuż za nią stawało się coraz bardziej wściekłe. 
– Już kończę, Tonino! Teraz już możesz... – Do jej świadomości dotarło 
wreszcie, co się dzieje obok niej. 
– Tonino! Zabiję? – Nagle zaczęła się bać. W  
odruchu paniki spuściła głowę i zakładając swoją nogę za kostkę mężczyzny, 
gwałtownie odsunęła krzesło. Człowiek upadł jak długi, rozbijając głową szybę 
stojącej za nim etażerki. 
Regi skoczyła i odwracając się gwałtownie, jednym celnym kopniakiem trafiła 
napastnika między nogi. Zawsze ją tego uczono. Nie ma litości: palce w oczy i 
kopniak w klejnoty – tylko to daje szansę na przetrwanie, na wyrwanie się mordercy, 
gwałcicielowi czy jakiemuś innemu zboczeńcowi. Kto podnosi rękę na kobietę, 
powinien liczyć się z konsekwencjami! 
– Rafał, chodź tu natychmiast! – krzyknęła w stronę drzwi. 
– Jużżż jeeesteeemmm – stęknął powalony na podłogę mężczyzna. 
– Co ty tu, do cholery, robisz? I czego tak jęczysz?! – Spojrzała na 
zwijającego się Rafała.
 – Wstawaj! Był tu Tonino. Chciał mnie zabić, przynajmniej 
tak twierdził. No i zachowywał się jak jakieś zwierzę... Wiesz, jak mu dokopałam?! 
– dokończyła, z zachwytem demonstrując przy tym gestami, co zrobiła.
– Wiem, wiem to bardzo dokładnie – jęknął Rafał, skrzętnie zasłaniając co 
wrażliwsze części ciała. Nie mógł się wyprostować. – To byłem ja..."

***


     Krótko mówiąc robili z siebie idiotów. Każdy normalny, inteligentny człowiek spokojnie zinterpretowałby "język" Tonina. Ja wiem, że to było zamierzone, wszystko rozumiem, ale jakoś te żarty działały mi na nerwy. Wszystko jest strasznie przerysowane. Miałam wrażenie, że jakby się postawiło przed bohaterami świnię i powiedziało, że to świnia, oni nadal by twierdzili że to pies zabójca! *wali głową w blat* No nie przemawia do mnie taki humor, co poradzę. 

***

"– Dziadek to prosta sprawa. Nic trudnego, jest trochę zwariowany, to znaczy był... Już nie żyje! - Starsza kobieta obok Regi wydała zduszony jęk i opadła na podłogę, ale nikt nie pospieszył jej na pomoc
Z matką dziewczyny będzie problem. Nie mam wprawy... Może wypadek? Sama nie wiem. Nie chcę, żeby przez cały czas plątała mi się pod nogami, a poza tym nie jest potrzebna. Takie osoby trzeba załatwiać natychmiast. Po co się z nimi męczyć?
Ludzie odsunęli się od niej. Kilka osób wydało jakiś niewyraźny pomruk[...]
– Co to, to nie, ale nie wiem, czy słyszałaś: podobno na poczcie był morderca! 
Wskazał w kierunku, z którego przyszła. – Dobrze, że już wróciłaś... a może i 
szkoda – dodał po namyśle, wspomniawszy swoje obrażenia. – Ludzie widzieli, jak z 
kieszeni wystawał mu zakrwawiony nóż. Wszedł i powiedział, że zabije wszystkich 
lub prawie wszystkich, jak tylko uśmierci swoją matkę. Może go widziałaś?
– Nie widziałam – odparła z rezygnacją. – Co za pech! Zawsze tak jest, że 
gdzieś się coś dzieje, ale nigdy tam, gdzie akurat jestem – westchnęła z żalem. – A 
może to tylko jakaś tutejsza legenda miejska? Wiesz, każdy wierzy, każdy o tym 
czymś słyszał, ale tak naprawdę zawsze jest to sąsiad kuzyna matki albo ciotka 
znajomej. Mordercy nie chodzą tak sobie i nie ogłaszają, kogo mają zamiar
uśmiercić! [...]"
***

        
 Nie będę się rozwodzić nad językiem, bo jaki on jest każdy widzi. Fakt, książkę czyta się lekko i przyjemnie. Jest wesoło, jest śmiesznie czasami aż do przesady. Byłoby naprawdę fajnie, gdyby właśnie autorka nie przekroczyła tej delikatnej granicy absurdu. Nie przeczę, uśmiałam się nieźle podczas czytania "Szczęśliwego pechu", ale bardzo przeszkadzała mi  głupota, ignorancja (sama nie wiem jak to nazwać) bohaterów. Dlatego ocena taka  a nie inna. Z ciekawości sięgnę po jeszcze jedną powieść Iwony Banach. Może teraz będzie trochę lepiej i nie będę miała się do czego przyczepić. 

    Podsumowując "Szczęśliwy pech" to w miarę zabawna, obiecująca powieść, przy której można się pośmiać i jeśli komuś nie przeszkadzają irytujący bohaterowie to może naprawdę dobrze się bawić podczas czytania. Sięgałam po tę powieść z nadzieją, że otrzymam dobrą rozrywkę i odskocznię od poważniejszej literatury, jednak bez zgrzytów się nie obyło. 


Tytuł:  "Szczęśliwy Pech"
Autor: Iwona Banach
Wydawca: Nasza Księgarnia
Rok: 2013
Ocena:  5/10

Szczęśliwy pech [Iwona Banach]  - KLIKAJ I SłUCHAJ ONLINE

Szczęśliwy pech [Iwona Banach]  - KLIKAJ I CZYTAJ ONLINE

0 komentarze:

Prześlij komentarz

Jeśli już tu jesteś, zostaw po sobie ślad. :-)

 

Copyright © 2008 Green Scrapbook Diary Designed by SimplyWP | Made free by Scrapbooking Software | Bloggerized by Ipiet Notez