poniedziałek, 29 sierpnia 2016

"Zaklęci w czasie" - Audrey Niffenegger


    Stali bywalcy mojego bloga wiedzą doskonale, że nieczęsto sięgam po powieści, gdzie głównym tematem jest romans, tudzież uczucie między dwojgiem bohaterów. Jednak wszystko wskazuje, że niedługo powinno się to zmienić. Dlaczego? Ponieważ wśród sterty badziewnych erotyków i harlekinów - bo takie książki głównie kojarzą mi się z romansem - można znaleźć prawdziwe perełki, które dają do myślenia i wyciskają morze łez. Między innymi taką książką jest "Zaklęci w czasie" Audrey Nifenegger.
     Co byś zrobiła, gdyby Twój mąż znikał znienacka? Dosłownie - przepadał gdzieś, zostawiając po sobie tylko kupkę ubrań? Potrafiłabyś to wyjaśnić, wybaczyć, wytrzymać? Clary musi. Ponieważ jej mąż Henry podróżuje w czasie. Znika w najmniej spodziewanym momencie, pojawiając się na przykład 20 lat do tyłu, w miejscu, gdzie jej 6 letnia wersja bawi się na polance. Dziwne? Niestety prawdziwe.
     Henry z wyglądu jest zwykłym mężczyzną. Jednak budowa jego genów różni się znacząco od innych ludzi. Ta niewidzialna, minimalna zmiana w genotypie sprawia, że Henry może podróżować w czasie. Niestety - nie umie tego kontrolować. Głównie przenosi się w przeszłość. Czasem jego nieobecność trwa kilka godzin, czasem kilka dni a nawet tygodni. A kiedy wraca, stara się wieść w miarę normalne życie u boku swojej żony Clary. Czy to możliwe w ogóle?
       "Zaklęci w czasie" jest powieścią, obok której nie da się przejść obojętnie. Powiem szczerze, że przez pierwszych kilkanaście rozdziałów nudziłam się i zastanawiałam czy nie darować sobie tej historii. Jednak coś mi kazało czytać dalej. I dobrze się stało, bo im dalej tym było lepiej. A potem przepadłam totalnie. I nie żałuję ani chwili spędzonej przy tej książce. Chociaż przyznam się, że czytanie jej zajęło mi bardzo dużo czasu - ponad miesiąc.
     Narracja w powieści prowadzona jest z dwóch perspektyw - Henry`ego i Clary. Jest to bardzo dobry zabieg, ponieważ czytelnik dzięki temu ma możliwość zobaczenia pewnych zdarzeń z dwóch perspektyw. Przez co książka jest bardziej zrozumiała. Powiem szczerze, że na początku nie mogłam ogarnąć tych przeskoków w czasie. Na jednej stronie Henry ma 8 lat, a już na następnej 39. Na jednej stronie sześcioletnia Clary bawi się na polu, a za kolejnych kilka ma dwadzieścia lat. Trochę mnie to wyrzucało z transu i traciłam chwilami przyjemność z czytania. Jednak im dalej, tym bardziej taki zabieg był dla mnie bardziej zrozumiały. Niby niespójne wydarzenia, nagle się zazębiały z innymi i wszystko stawało się jasne.
     Na koniec kilka słów na temat bohaterów. Cóż, przyznam szczerze że dwudziestokilkuletnia wersja Henry`ego niezbyt przypadła mi do gustu. W sumie Clary też za nią nie przepadała. Pod tym względem obie jesteśmy zgodne że trzydziestodziewięcioletni Henry to jest ten, którego można kochać i podziwiać. Tak, dobrze czytacie  - jego "choroba" nie jest łatwa, czasami wręcz takie podróże w czasie są niebezpieczne. Wyobraźcie sobie, jak on musi się czuć, znikając nagle. I to w momencie, kiedy tego nie chce. Ale niestety musi. Ta niemoc chyba każdego by wkurzała.
     Clary, moim zdaniem, chwilami jest zbyt wyidealizowana i cudowna. Tak cierpliwie znosi zniknięcia męża. Ale do czasu. Widać, jak w niej narasta też frustracja i niemoc. To sprawiło, że bardziej ją polubiłam i się przekonałam do niej. To naprawdę fajnie skonstruowana postać kobieca.
     "Zaklęci w czasie" to nie jest zwykły romans, jakich wiele. Naprawdę warto sięgnąć po tę powieść. Możecie liczyć na to, że będziecie razem z bohaterami się cieszyć, radować, ale też smucić. Powiedziałabym, że nawet i zapłaczecie z nimi. Tak, zdecydowanie ta historia wzbudza wiele skrajnych emocji. I to jest właśnie najpiękniejsze.
     Audrey Niffenegger stworzyła przecudowną opowieść o miłości, która nie jest łatwa, ale na pewno prawdziwa. Pełna poświęcenia i niebywałej cierpliwości. Bo jaka kobieta przeżyłaby tyle lat z człowiekiem, który znika w najmniej oczekiwanym momencie? Dlatego podziwiam Clary. I cieszę się, że mogłam przeczytać tak niecodzienną i oryginalną powieść. Polecam!
    Na koniec dodam, że jest to jedna z najpiękniejszych historii o miłości, jakie zdarzyło mi się czytać.

Tytuł:  "Zaklęci w czasie"
Autor: Audrey Niffenegger
Wydawca:  Nowa Proza
Rok: 2009
Ocena:  8/10

0 komentarze:

Prześlij komentarz

Jeśli już tu jesteś, zostaw po sobie ślad. :-)

 

Copyright © 2008 Green Scrapbook Diary Designed by SimplyWP | Made free by Scrapbooking Software | Bloggerized by Ipiet Notez