Chciałoby się rzec, "Eh, dożywocie,dożywocie". :) Taką karę, jaką dostał Konrad Romańczuk sama chciałabym odsiadywać. Marta Kisiel, młoda pisarka w swoim debiutanckim zbiorze krótkich opowiadań o perypetiach Konrada i spółki stworzyła niesamowity, uroczy i zwariowany świat.
Tak, wiem, książka została wydana pod koniec 2010 roku. Leżała u mnie na półce ładnych parę lat. Aż sama jestem zła na siebie, że tak późno się za nią zabrałam. Przez ten czas mogłabym przeczytać ją jeszcze kilka razy. Bo na pewno będę wracać do niej nie raz :) Ale do rzeczy.
Któregoś pięknego dnia Konrad Romańczuk dowiaduje się, że odziedziczył po nieznanym krewnym dom o jakże uroczej nazwie własnej, Lichotkę. Jeszcze nie wie, że został skazany na.. dożywocie. Ale za to jakie! Nasz bohater licząc na to, że na odludziu zapomni o swoim złamanym sercu i w końcu napisze powieść przyjmuje spadek wraz z całym inwentarzem. Na miejscu go czeka wielki szok. Lichotka okazała się zamieszkała przez kilku niecodziennych lokatorów:
Prawdziwy anioł, którego zwią Licho - Uroczo nieporadne jak dziecko, uczulone na pierze, uwielbiające chodzić w bamboszkach.
Widmo nieszczęsnego panicza Szczęsnego, który popełnił dwukrotne samobójstwo.
Bezczelne utopce, które uwielbiają się kąpać w domowej łazience.
Kotka uroczo nazwana Zmorą, która w chwilach strachu lubi wskakiwać na głowę pana, wbijając pazury.
Przemiły, pradawny stwór nocy, Krakers, zamieszkujący piwnicę, lubujący się w pichceniu różnych smakołyków.
Prawda, że urocza grupka? :) Jak tu ich nie pokochać?
Przeurocza, przesympatyczna gromadka niespotykanych osób z pozytywnym pierdolcem od pierwszych kilku stron zawładnęła moim sercem. Licho, aniołek, który wzbudza w czytelniku opiekuńcze uczucia. Chciałoby się go przytulić i obronić przed całym światem. Nieszczęsny panicz Szczęsny, któremu nie wiadomo co strzeli do łba i co nowego wymyśli :) Tak, to jest jedna z moich ulubionych postaci. Nie licząc Krakersa, którego macki i pomruki zachęcają do przytulenia się ;)
Wśród tych wszystkich barwnych postaci Konrad, główny bohater ginie. Ale to w niczym nie przeszkadza. "Ałtorka" stworzyła niesamowity, uroczy zbiór opowiadań, które pochłania się w mig. Ja sobie dawkowałam. Starałam się jak najdłużej zostać z mieszkańcami Lichotki, przeżywać z nimi przygody, borykać się z problemami. Ale ciągle mam niedosyt. Mało! Mało! Chcę jeszcze!
Marta Kisiel w "Dożywociu" wprost czaruje językiem. Jej, wzbudzające ogólną radość, porównania i określenia są kolejnym atutem. Moje niekontrolowane wybuchy śmiechu wzbudzały u mojego męża spore zainteresowanie :) Ale wśród tych wszystkich określeń, porównań, metafor, czają się aluzje, dotyczące otaczającego nas świata, problemów życia codziennego jak np. ekologia, zazdrość innych ludzi. Ałtorka swobodnie wplata te wątki i daje do myślenia. A może nie daje... W każdym razie na pewno zwraca uwagę na pewne sprawy, które dotyczą każdego z nas.
Co tu dużo mówić? Zakochałam się w "Dożywociu". Nigdy, w swoim życiu, nie spotkałam się z tego rodzaju książką. I.. chciałabym więcej! Urzekła mnie! Reszta książek, po które sięgnę w tym roku ma nie lada wyzwanie. Bo niełatwo będzie, po przeczytaniu "Dożywocia", mnie zauroczyć. :)
Czy polecam?! Tak! Tak! Tak! I jeszcze raz tak! Wszystkim! Bez wyjątku! Małym! Dużym! Średnim! Przepraszam za tak dużą ilość wykrzykników. Ale ciągle jestem pod wpływem Lichotki i jej mieszkańców. I banan z ust mi nie schodzi od kilku dni . To chyba już jest choroba. Nazwałabym ją chichotus długotrwały. Uważajcie, ciężko się go leczy! :)
I czekam na dalsze przygody!
Tytuł: "Dożywocie"
Ałtor: Marta Kisiel
Wydawca: Fabryka Słów
Rok: 2010
Ocena 6! /6
Ta recenzja bierze udział w konkursie "Czytanie: 802% normy"
http://www.koobe.pl/121,a,konkurs-dla-blogerow.htm
Książka została przeczytana w ramach wyzwania "Z Półki 2013"
Tak, wiem, książka została wydana pod koniec 2010 roku. Leżała u mnie na półce ładnych parę lat. Aż sama jestem zła na siebie, że tak późno się za nią zabrałam. Przez ten czas mogłabym przeczytać ją jeszcze kilka razy. Bo na pewno będę wracać do niej nie raz :) Ale do rzeczy.
Któregoś pięknego dnia Konrad Romańczuk dowiaduje się, że odziedziczył po nieznanym krewnym dom o jakże uroczej nazwie własnej, Lichotkę. Jeszcze nie wie, że został skazany na.. dożywocie. Ale za to jakie! Nasz bohater licząc na to, że na odludziu zapomni o swoim złamanym sercu i w końcu napisze powieść przyjmuje spadek wraz z całym inwentarzem. Na miejscu go czeka wielki szok. Lichotka okazała się zamieszkała przez kilku niecodziennych lokatorów:
Prawdziwy anioł, którego zwią Licho - Uroczo nieporadne jak dziecko, uczulone na pierze, uwielbiające chodzić w bamboszkach.
Widmo nieszczęsnego panicza Szczęsnego, który popełnił dwukrotne samobójstwo.
Bezczelne utopce, które uwielbiają się kąpać w domowej łazience.
Kotka uroczo nazwana Zmorą, która w chwilach strachu lubi wskakiwać na głowę pana, wbijając pazury.
Przemiły, pradawny stwór nocy, Krakers, zamieszkujący piwnicę, lubujący się w pichceniu różnych smakołyków.
Prawda, że urocza grupka? :) Jak tu ich nie pokochać?
Przeurocza, przesympatyczna gromadka niespotykanych osób z pozytywnym pierdolcem od pierwszych kilku stron zawładnęła moim sercem. Licho, aniołek, który wzbudza w czytelniku opiekuńcze uczucia. Chciałoby się go przytulić i obronić przed całym światem. Nieszczęsny panicz Szczęsny, któremu nie wiadomo co strzeli do łba i co nowego wymyśli :) Tak, to jest jedna z moich ulubionych postaci. Nie licząc Krakersa, którego macki i pomruki zachęcają do przytulenia się ;)
Wśród tych wszystkich barwnych postaci Konrad, główny bohater ginie. Ale to w niczym nie przeszkadza. "Ałtorka" stworzyła niesamowity, uroczy zbiór opowiadań, które pochłania się w mig. Ja sobie dawkowałam. Starałam się jak najdłużej zostać z mieszkańcami Lichotki, przeżywać z nimi przygody, borykać się z problemami. Ale ciągle mam niedosyt. Mało! Mało! Chcę jeszcze!
Marta Kisiel w "Dożywociu" wprost czaruje językiem. Jej, wzbudzające ogólną radość, porównania i określenia są kolejnym atutem. Moje niekontrolowane wybuchy śmiechu wzbudzały u mojego męża spore zainteresowanie :) Ale wśród tych wszystkich określeń, porównań, metafor, czają się aluzje, dotyczące otaczającego nas świata, problemów życia codziennego jak np. ekologia, zazdrość innych ludzi. Ałtorka swobodnie wplata te wątki i daje do myślenia. A może nie daje... W każdym razie na pewno zwraca uwagę na pewne sprawy, które dotyczą każdego z nas.
Co tu dużo mówić? Zakochałam się w "Dożywociu". Nigdy, w swoim życiu, nie spotkałam się z tego rodzaju książką. I.. chciałabym więcej! Urzekła mnie! Reszta książek, po które sięgnę w tym roku ma nie lada wyzwanie. Bo niełatwo będzie, po przeczytaniu "Dożywocia", mnie zauroczyć. :)
Czy polecam?! Tak! Tak! Tak! I jeszcze raz tak! Wszystkim! Bez wyjątku! Małym! Dużym! Średnim! Przepraszam za tak dużą ilość wykrzykników. Ale ciągle jestem pod wpływem Lichotki i jej mieszkańców. I banan z ust mi nie schodzi od kilku dni . To chyba już jest choroba. Nazwałabym ją chichotus długotrwały. Uważajcie, ciężko się go leczy! :)
I czekam na dalsze przygody!
Tytuł: "Dożywocie"
Ałtor: Marta Kisiel
Wydawca: Fabryka Słów
Rok: 2010
Ocena 6! /6
Ta recenzja bierze udział w konkursie "Czytanie: 802% normy"
http://www.koobe.pl/121,a,konkurs-dla-blogerow.htm
Książka została przeczytana w ramach wyzwania "Z Półki 2013"
9 komentarze:
oj widze ze trzeba będzie przeczytać;)
No dobra, pomysł ze spadkiem nie jest szczególnie oryginalny, ale cała reszta zapowiada się naprawdę nieźle - też chętnie skazałabym siebie na dożywocie :) A trochę ponad dwa lata od daty wydania to jeszcze nie tak dużo, u mnie leżą znacznie starsze książki, wstyd :))
Swietna i ciekawa recenzja :)
Dzięki :)
Świetna recenzja aż chce się przeczytać od razu książkę
PS. Fabryka słów to świetne wydawnictwo :-)
Właściwie to brzmi bardzo ciekawie, więc dlaczego by nie spróbować? :)
Pozdrawiam
Prosperiusz, dziękuję :) I także popieram Twoje zdanie - FS wydaje świetne pozycje.
Antyśka - dokładnie tak, why not? ;)
Zasmarkane Licho w różowych bamboszkach i nie zapomnijmy o Rudolfie Walentino!!!
Świetna książka, na poprawę humoru.
Tak tak, to jedna z moich ulubionych książek. Jeśli podoba Ci się humor autorki to polecam jeszcze "Nomen Omen". Co prawda nie jest już taka urzekająca, ale utrzymana w podobnym stylu.
Zapraszam do mnie: http://ksiazkiwszczegole.blogspot.com/
Prześlij komentarz
Jeśli już tu jesteś, zostaw po sobie ślad. :-)