wtorek, 25 czerwca 2013

"Zupa z ryby fugu" - Monika Szwaja


     Sięgnęłam po książkę Moniki Szwai z polecenia męża. A najśmieszniejsze jest to, że on sam nie skończył jej czytać. Początek mu się podobał, przynajmniej z tego co pamięta. Postanowiłam zaryzykować. Patrząc na okładkę i tytuł spodziewałam się innej lektury, niż to co nam serwuje pani Monika.

     Anita i Cypek (Cyprian) po intensywnych naciskach i presji wywoływanej przez matkę Cypka starają się o dziecko. Jednak niestety z marnym skutkiem. Po kilku latach próbowania załamana para postanawia spróbować metody in-vitro. Kolejne próby także nie przynosiły rezultatów. A Anita wręcz dostała bzika na punkcie jeszcze nienarodzonego dziecka. Jej myśli ciągle krążyły wokół jednego tematu. Nie umiała skupić się na niczym. Zaniedbywała pracę, męża, dom. Nastrój Anity udzielił się także Cypkowi. Wydawać by się mogło, że wszyscy są przeciw młodemu małżeństwu. Tylko Eliza, przyjaciółka Anity przejmuje się ich losem. Przynajmniej takie sprawia wrażenie. Ach, jakże mylące to pozory.

         Po czterech nieudanych próbach zapłodnienia metodą in-vitro, wspaniała Eliza wpada na jakże "genialny" pomysł, który podsuwa Anicie. Bo przecież Anita z Cypkiem mogą wynająć matkę-surogatkę, która donosi im ciążę. Anita podchwyciła tą myśl, Cypek był zszokowany pomysłem, ale dla dobra kochanej żony po długich namowach uległ. Szczęśliwie się okazało oczywiście, że Eliza zna dziewczynę, która bardzo potrzebuje pieniędzy i mogłaby "wynająć" swój brzuch, za około sześćdziesiąt tysięcy złotych (oczywiście prowizja dla Elizy została już ujęta- całe dziesięć tysięcy złotych, dla wspaniałej przyjaciółki. Oczywiście Anita i Cypek nie mają o tym zielonego pojęcia). Miranda jest młodą studentką, współlokatorką Elizy. Dwudziestolatka, która potrzebuje szybko pieniędzy. Postanawia zgodzić się na ten "biznes".  Jeszcze nie wie, że metaforycznie właśnie wrzuciła do garnka całą rybę fugu, co może się źle skończyć. 

         "Zupa z ryby fugu" to niby lekka, zabawna powieść o młodym małżeństwie, które stara się o dziecko. Niby. Autorka porusza dość delikatny temat, jakim jest wynajmowanie matek-surogatek oraz kwestia in-vitro. Jednak książka nie ma typowego moralizatorskiego przekazu. No może troszkę, ale jest on praktycznie nieodczuwalny. Monika Szwaja pokazuje jak można nieświadomie wpaść w tarapaty. Jedna nieprzemyślana decyzja może zmienić całe życie młodej dziewczyny. Chęć zarobienia pieniędzy i chęć posiadania dziecka za wszelką cenę mogą doprowadzić do katastrofy.

        Bohaterowie wykreowani przez Monikę Szwaję są bardzo charakterystyczni. Nie da się przejść obok żadnego z nich obojętnie. Albo się ich kocha albo nienawidzi. Od pierwszych stron znielubiłam Elizę. Tak fałszywej i dwulicowej osoby dawno nie spotkałam w powieści. Miałam ochotę za każdym razem strzelić ją w pysk. Anitę na początku polubiłam, jednak zmiana, jakiej ulegała w tej swojej fobii posiadania dziecka sprawiła, że przestałam darzyć ją sympatią. Przez te swoje chore myśli i ślepe wierzenie Elizie zrobiła z siebie wrak człowieka. Stała się płaczliwą miągwą, jakich nie znoszę. Biedny Cypek, aż jestem pełna podziwu, że z nią wytrzymywał. Ach ta miłość.

       "Zupa z ryby fugu" to sympatyczna, czasem nawet zabawna powieść poruszająca trudne tematy, które skłaniają do refleksji. Jest to typowo kobieca lektura. Szybko i nawet przyjemnie się czytało. Miła odskocznia od innych lektur, po jakie ostatnimi czasy sięgałam.

Polecam kobietom.


Tytuł: "Zupa z ryby fugu"
Autor:   Monika Szwaja
Wydawca: Wydawnictwo SOL
Rok: 2010
Ocena:  6/10

Zupa z ryby fugu [Monika Szwaja]  - KLIKAJ I CZYTAJ ONLINE

5 komentarze:

monalisap on 25 czerwca 2013 17:55 pisze...

Tej książki Pani Moniki nie czytałam, ale fabuła ciekawa :)

Annathea on 25 czerwca 2013 20:19 pisze...

Brzmi całkiem ciekawie, ale nie tego spodziewałam się po okładce :)

Katarzyna K | Pasieka Kulturalna on 25 czerwca 2013 20:45 pisze...

Sięgnęłabym po ta książkę bez wahania a to z powodu okładki i tytułu. Pewnie ksiażkę przeczytam w niedługim czasie, bo porusza bardzo współczesny temat.

Unknown on 25 czerwca 2013 22:36 pisze...

Ano, czytało się szybko i przyjemnie :)

Wioleta Sadowska on 26 czerwca 2013 12:26 pisze...

Akurat tej książki Szwaji nie czytałam. Muszę zajrzeć.

Prześlij komentarz

Jeśli już tu jesteś, zostaw po sobie ślad. :-)

 

Copyright © 2008 Green Scrapbook Diary Designed by SimplyWP | Made free by Scrapbooking Software | Bloggerized by Ipiet Notez