Dziś na mój stół recenzyjny trafia książka "Dziedzice krwi" Mateusza Sękowskiego. Próbowałam wyguglać jakiekolwiek informacje o tym panu, ale się nie udało. Żadnej wzmianki kim jest pan Mateusz. Wnioskuję tylko, że jest to jego debiut literacki.
Aerdin Veske jest ćwierćelfem - jego matka była półelfką a ojciec człowiekiem. Dzięki takiej mieszance krwi mężczyzna należy do długowiecznych. Kiedy był mały nieznani zbójcy napadli jego dom i zabili jego rodziców. Aerdinowi udało się wyjść cało. Poprzysiągł zemstę na tych, którzy pozbawili go rodziny.
W swojej wędrówce po świecie w poszukiwaniu zabójców swojej rodziny, Aerdin zyskuje sobie wielu niezwykłych przyjaciół. Mężczyzna, którego nazywają Nieznajomym dostarcza wielu ważnych informacji ćwierćelfowi. Krasnoludy i elfka Varya pomagają mu w walce z zarządcą Wisielczych Marnot. Oprócz tego nasz bohater dołącza do Czarnych Słońc - armii najemników. Podczas swoich poszukiwań dociera do niego, że wszystko co się dzieje, ma związek z pewną tajemnicą, którą chcą wszyscy odkryć...
Szczerze powiem, że trudno mi było w miarę jasno opowiedzieć o czym jest książka "Dziedzice krwi" Liczba przygód, jakie spotykają Aerdina może doprowadzić do zawrotów głowy. Akcja mknie do przodu już od pierwszych stron. Bardzo dużo się dzieje na kartach powieści, ale mimo wszystko czytelnik nie czuje się jakoś mocno przytłoczony. Język jest jasny i przystępny, mimo że autor starał się pisać starodawną polszczyzną. Nie przeszkadzało to w odbiorze powieści.
Drugim bardzo pozytywnym elementem w powieści były postacie. Oryginalne, z charakterem, dobrze zarysowane. No, może sam Aerdin był dla mnie zbyt idealny. Praktycznie zero wad. Chodzący ideał. No ale to może dlatego, że ma w sobie elfią krew? ;) Za to do gustu bardzo przypadły mi krasnoludy. Twarde chłopy, dosyć narwane, nie stroniące od kieliszka. Fajnie się czytało ich dialogi. Chwilami nawet parskałam śmiechem.
"Dziedzice krwi" Mateusza Sękowskiego to przyjemna powieść na te jesienne wieczory. Pozwala nam się przenieść w inny świat elfów, krasnoludów, zabójców, goblinów. Może nie jest to jakaś wzniosła literatura fantastyczna, niemniej polecam. Przyjemna lektura.
Aerdin Veske jest ćwierćelfem - jego matka była półelfką a ojciec człowiekiem. Dzięki takiej mieszance krwi mężczyzna należy do długowiecznych. Kiedy był mały nieznani zbójcy napadli jego dom i zabili jego rodziców. Aerdinowi udało się wyjść cało. Poprzysiągł zemstę na tych, którzy pozbawili go rodziny.
W swojej wędrówce po świecie w poszukiwaniu zabójców swojej rodziny, Aerdin zyskuje sobie wielu niezwykłych przyjaciół. Mężczyzna, którego nazywają Nieznajomym dostarcza wielu ważnych informacji ćwierćelfowi. Krasnoludy i elfka Varya pomagają mu w walce z zarządcą Wisielczych Marnot. Oprócz tego nasz bohater dołącza do Czarnych Słońc - armii najemników. Podczas swoich poszukiwań dociera do niego, że wszystko co się dzieje, ma związek z pewną tajemnicą, którą chcą wszyscy odkryć...
Szczerze powiem, że trudno mi było w miarę jasno opowiedzieć o czym jest książka "Dziedzice krwi" Liczba przygód, jakie spotykają Aerdina może doprowadzić do zawrotów głowy. Akcja mknie do przodu już od pierwszych stron. Bardzo dużo się dzieje na kartach powieści, ale mimo wszystko czytelnik nie czuje się jakoś mocno przytłoczony. Język jest jasny i przystępny, mimo że autor starał się pisać starodawną polszczyzną. Nie przeszkadzało to w odbiorze powieści.
Drugim bardzo pozytywnym elementem w powieści były postacie. Oryginalne, z charakterem, dobrze zarysowane. No, może sam Aerdin był dla mnie zbyt idealny. Praktycznie zero wad. Chodzący ideał. No ale to może dlatego, że ma w sobie elfią krew? ;) Za to do gustu bardzo przypadły mi krasnoludy. Twarde chłopy, dosyć narwane, nie stroniące od kieliszka. Fajnie się czytało ich dialogi. Chwilami nawet parskałam śmiechem.
"Dziedzice krwi" Mateusza Sękowskiego to przyjemna powieść na te jesienne wieczory. Pozwala nam się przenieść w inny świat elfów, krasnoludów, zabójców, goblinów. Może nie jest to jakaś wzniosła literatura fantastyczna, niemniej polecam. Przyjemna lektura.
Tytuł: "Dziedzice krwi"
Autor: Mateusz Sękowski
Wydawca: Novae Res
Rok: 2013
Ocena: 6/10
6 komentarze:
Przyznam, że zrobiłam się jeszcze bardziej ciekawa tej powieści :)
Dobrze wykreowane postacie to podstawa. Jeśli będę miała okazję to przeczytam.
Ta okładka mnie zniechęca.. Wiem, nie ocenia się książki po okładce, ale ja zawsze to robię ; p Często się myle, może tym razem również. Recenzja ciekawa, fajnie się czyta.
Fajna okładka :D
Książka w sam raz dla mnie :)
Pozdrawiam!
http://biblioteka-ell.blogspot.com/
Mateusz Sękowski to skromny licealista z mojej szkoły, a "Dziedzice krwi" to zdecydowanie jego debiut ;).
Czytałem ostatnio, nawet recenzję napisałem. Jak na debiut całkiem w porządku, jednak tylko to ją ratuje. Nie jestem zbyt surowy dla debiutantów, wiem jak ciężko jest spełnić marzenie i wydać książkę dlatego właśnie nie chcę wytykać wszystkich błędów, zwłaszcza że autor ma potencjał. Warsztat można wyrobić z czasem. :)
Prześlij komentarz
Jeśli już tu jesteś, zostaw po sobie ślad. :-)